czwartek, 30 sierpnia 2012

Zgon Anioła (2005)


Wycierpiał te skrzydła sobie,  kochając się każdego dnia z ciszą.
Gdy stal przy drzwiach ściany opłakiwały go, a on nie godzien był zrobić nawet kroku.
Dusił się!
Robiło się ciasno, a mgła zatruwała czystość świecy.
Mówił niedużo, a czasami szeptał coś w zapomnieniu co podpowiadały mu duchy.
Księżyc upodobał sobie jego cień, a słońce czyniło go człowiekiem.
Rozdarty miedzy światy, mógł odlecieć.
Wybrał oddech!
Został!
Zakopał swe skrzydła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz