sobota, 22 września 2012

Zaczyna padać deszcz (2012)



W momencie kiedy wychodzę z bloku, wychodzę zza bloku.
Wiatr, wiatr przynosi mi wspomnienia w postaci zapachu.
Zapach z przed dwudziestu lat kiedy to byłem małym uczniem.
Kiedy to wracałem ze szkoły w jesienne popołudnie, powietrze
pachniało tak samo jak teraz przez ten ułamek sekundy.
Przechodząc prze pasy widzę matkę z dzieckiem na chodniku.
Dziecko może ma pięć lat, wchodzi na murek trzymając mocno i
ufnie matkę za rękę.
Zaczyna padać deszcz.
Jesień, ponuro, ale jeszcze nie tak zimno.
Dziewczyna z psem pod drzewem niezbyt zadowolona patrzy w moją stronę.
Ja uśmiecham się, ale nie do niej,  to przez deszcz.
Kilka kroków dalej zobojętniały mężczyzna siedzi na ławce obok swojego leżącego roweru.
Ociężałą głowę trzyma tuż nad puszką piwa.
W mojej głowie muzyka…
Zatrzymuję się i wchłaniam obrazy.
Deszcz na mojej twarzy, która uśmiecha się od wewnętrznej strony.
Ręka w mojej kieszeni zaczyna być wilgotna, mokra i to nie tylko od trzymania
trzech złoty i dwudziestu dwóch groszy, ale od deszczu.
Reakcja…
Idę dalej obserwując jak kolor drogi, która rozwija się przed moimi oczami
zmienia się.
O czym myślę w tej chwili?
Przemierzam już sam nie wiem, który raz tą drogę.
W sumie nigdy nie liczyłem.
Te same patrzące bloki, kamienice.
Ten sam przygnębiający cel podróży z małą iskierką  nadziei, że będzie inaczej.
Co raz częściej widzę ludzi, którzy jak mnie mijają okazują się być kimś innym
niż widziałem przed chwilą.
Bez celu…
Czas powrotu i ten smutek, który zawsze wie kiedy ma się włączyć.
Idę!
Wracając  znowu patrzę na te same rzeczy tak jakby dopiero wyrosły.
Często zakładam się ze sobą, że tym razem skręcę i  pójdę w inna stronę, że
pokaże sobie, jestem inny.
Zawsze mi się nie udaję i zawsze mam wyrzuty sumienia.
Odczuwam strach, strach przed przebudzeniem mojej pamięci.
Staram się zasnąć stojąc jeszcze przed drzwiami.

wtorek, 11 września 2012

Kocham to miasto (2012)



Kocham to miasto!
Nienawidzę tych ulic!
Zdjęcia, które wykonałem na których byłem, wychowałem się.

Kocham to miasto!
Nienawidzę tych ulic!
Gdzie noc, ludzie, alkohol, smutek, samochody, lampy, neony, deszcz,  Cień.

Kocham to miasto!
Nienawidzę tych ulic!
Gdzie samotność, miłość, podwórka, place zabaw, boiska, mury, milczenie, wy.

Kocham to miasto!
Nienawidzę tych ulic!
Gdzie miejsca bez Boga i z Bogiem.
Gdzie byłem, będę, byłaś.
Jestem!

To już wystarcza (2012)



Przerażają mnie nowe budynki.
Najbardziej takie w połowie dokończone,  a w połowie nie.
Z prawej strony życie.
Z lewej jeszcze niebyt.
Z prawej stronie Pani w oknie, która w tym momencie myje podłogę,
tu system już żyje,.
Z lewej strony brak światła i to już wystarcza.
Ona nie widzi tego z mojej perspektywy i dlatego ją to nie przeraża.

Bez parasola (2012)



Deszcz nie przeszkadza, mokre światła, które uciekają
przed oczami i z każdym krokiem są i tak zawsze przed tobą.
Samochód takiej nocy brzmi zawsze inaczej.
Jestem tu bez parasola z własnego wyboru.

W obie strony (2012)



Nigdy nie śpi!
Jakże często wypowiadane słowa, ale człowiek czy miasto?
Obie strony.
Człowiek w bramie, siedemdziesiąt trzy lata, wózek, koc.
Brama, wózek, koc, kartka, napis, piwo.
Ludzie z prawej, lewej…
Marsz, marsz przed siebie.
Powoli, szybko, różnie.
Światła, dźwięki, zapachy.