poniedziałek, 3 września 2012

Tak było...



Lata 2003/2006   jak wcześniej już pisałem  były dla mnie wyjątkowym okresem,  w którym to porzuciłem młodzieżowy bunt, pokochałem  i stałem się mężczyzną.
Od kiedy pamiętam zawsze ciągnęło mnie do tego by coś tworzyć.
Mając 12 lat zakochałem się w muzyce i namiętnie  kolekcjonowałem kasety potem płyty.
Słuchałem po kilka godzin dziennie  rysując przy tym to co mi do głowy przychodziło.
Zawsze też zasypiałem przy muzyce, która niesamowicie na mnie działała.

Uwielbiałem tak spędzać czas, ja sam w pokoju, muzyka, kartka, długopisy, ołówki, pisaki.
W wieku 15-tu  lat powstawały już moje pierwsze teksty do utworów, które potem z chłopakami nagrywaliśmy w domowych warunkach, a potem nawet w ośrodku kultury gdzie mieściło się studio nagrań.
No i  już leciało z górki, lata mijały pisało się teksty, nagrywało.
Zawsze kochałem  coś  tworzyć  i  to we mnie narastało.
Gdy przyjaciele, koledzy  zaczęli żyć swoim życiem i każdy poszedł w swoja stronę  skończyła się z tym okresem również muzyka i pisanie tekstów.
Podczas pisania tekstów jak pamiętam zawsze coś obok powstawało, jakieś zapiski, myśli, powiedzenia.
Pierwszy świadomy wiersz nie tekst piosenki, który napisałem powstał jak miałem  17 lat.
Nie było tego zbyt wiele bo po niedługim czasie wdarła się do mnie kolejna pasja jaką była i nadal jest fotografia.
Jak się okazało umiałem fantastycznie połączyć czasowo i uczuciowo te dwie pasje.
Robiłem zdjęcia i pisałem.
Pisanie stawało się dla mnie coraz bardziej intymne i uzależniające.
Od 21-go  roku życia  zaczęło się  w moim życiu dużo zmieniać co skutkowało  coraz  bardziej intensywnym pisaniem.
Pisałem wszędzie gdzie się dało, na chusteczkach, papierkach, etykietach,  na tym co miałem pod ręką bo miejsca i sytuacje często tego wymagały.
Impulsy były tak silne, że musiałem zaraz pisać.
Często chodziłem po nocach i pisałem w ciekawych miejscach, ciekawych i magicznych z mojego punktu widzenia.
Jak nie włóczyłem się po ulicach to siedziałem  w pokoju przy żółtej lampce i  męczyłem kartki.

Moje wiersze w większości opisują moje stany w jakich się znajdowałem, moje przeżycia oraz obserwacje.
W latach 2003 – 2006  powstało ponad 150 wierszy, zapisków, myśli, powiedzeń itp.
Wszystkie tak naprawdę były dziećmi jednego ojca, który nosił imię impuls.
Na  wszystko co w tamtym okresie mi się przydarzało w życiu reagowałem  pisząc, zrzucając to z siebie.

Rok 2007/2008 to początek końca pisania,  to kolejne zmiany w moim życiu.
To totalny brak czasu i obowiązki, które jednak dawały radość. Chyba wreszcie było normalnie.
Zostałem przy fotografii i z tą pasją  romansowałem przez kolejne lata zdając sobie sprawę, że pisanie pojawiało się zawsze w nieprzyjemnych  etapach mojego życia.
Przez ten nowy okres czterech lat gdzie  starczało mi tylko czasu na fotografię nie raz myślałem o pisaniu, nie raz pisałem,  tylko bez kartki i długopisu.
No i mamy 2012 rok, w którym postanowiłem odkopać swoje zapiski, podzielić się  i zarazem rozprawić, zmierzyć z nimi.
Przez ostatnie  trzy miesiące napisałem  co nieco, znowu byłem  na cmentarzu, w parku, na ulicach miasta.
Znowu poczułem…
Znowu piszę, a wiec…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz