piątek, 31 sierpnia 2012

Miasto myśli (2006)



Już po burzy.
Była wielka ulewa i ostatnie krople bezwładnie spływają po starych ścianach kamienic.
Blask księżyca doskonale odzwierciedla krystaliczną duszę każdej kropli.
Wszystkie czyste  stworzone z nieskończoności docierają do zadeptanej gleby.
Tej samej, która oddycha miliardem płomieni wiecznych świateł.
Cholera, które to drzwi?
Jestem sam w tym wielkim pustym mieście pełnym budynków, sam z miliardem kluczy w ręku.

Po co ten strach? (2006)



Nie martw się!
Cień zmienia się  jak i moje życie.
Cień  umarł już.
Teraz została tylko jego siostra Śmierć.
Są chwile, że chcę  się na niej zemścić za brata.
Są chwilę, że ją pożądam.
Jest jednak mi ona obojętna i na pewno jej nie pokocham.
Jej  brat sprawił również, że czasami się jej boję.
Już długo to trwa, ale czy warto…?
Może poznać ją i oszukać?
Kręci się łza bo jest mi smutno, że to nie dobry film albo książka.

W krainie krzyku (2006)



Jak po zderzeniu z pociągiem po, którym jeszcze długo będą sprzątać.
A cień tego zdarzenia i tak  będzie wieczny.
Ból zadawany tak celnie i z potężną  nienawiścią.
Myślałem, że poznałem już granice, ale granic nie ma.
Dwadzieścia dwa lata, narodzony na nowo w krainie krzyku.
Wiem, że odpowiem!
Wiem, że mam racje!
Wiem, że kocham!
Wiem, że oddam życie!
Ukrzyżowali mnie  swoją pustką i nienawiścią, którą nazywają pomocą!

Murek w parku (2005)



Wydeptana ziemia pełna grzechów ludzkiego ścierwa.
Człowiek upadły topiący się w rzece swoich łez.
Bestia bez dna, tłuczone szkło, piana z pyska.
Nieruchome stawki i drzewa nie mogące zasnąć.
Kawałek betonu wśród skażonej zieleni przez człowieka.
Niekończąca się orgia zagubionych dusz, które nie odróżniają   już cierpienia od nałogu.
Nudny ten świat!
Żar w głowie, wlewasz ból i wylewasz to co najgorsze.
Wśród tych co teraz w agonii, a jutro zmartwychwstaną.
Ty jeden siedzisz i słyszysz ten płaczący park.
Ty jeden nie inny niż oni wszyscy, jednak ocalały z zakazem wstępu.

O takim co kochał sie w gołębich odchodach (2006)



Przez oddech dnia biegł w to miejsce i chciał tam pozostać.
Na miejscu oddychał już nie dniem, a szybkim snem.
Gdy noc się zbliżała rozpalał się  bo dała mu słowo.
Trzepot skrzydeł, miłość, strach.
Dostał bo tak mocno chciał.
Stary klucz, żarzący przewodnik  na podmokłych schodach.
Opuszczona księgarnia na prawo, a na lewo podłoga gołębich odchodów.
Zamknięte oczy, wtuleni w siebie.
Stary strych, idę  jutro, dziś, wczoraj u Ciebie.

Nocny blask (2006)



Jeszcze chwila.
Jeszcze chwila została dla nas.
Kryształu śpiew, milczących ust.
Splecione ciała deszczem rąk, żywiące się zapachem marzeń.
Wśród zamglonych ścian, pijanych świateł.
Żar świecy  i nieme ciała nasze.
Tańczące dusze…
Pierwszy dźwięk, blask, strach.
Czasu zegar skruszył szkło.
Alkohol ścieka z oczu naszych.
Jutro puka w parapet, dziś ptaka głos.
Oddech szyb, twój zapach w moim pokoju.
Ręka ściska poduszkę.