Uparty w tłoku krzyczących gardeł, bez znaczeń, bez siły.
Tych, których już się nie rozumie.
Jestem!
Wpatrzony w nicość, odurzony religią pijaństwa .
Ja nie wierzący, a praktykujący, praktykujący w ciche wieczory.
Siedzę dławiąc swoją dusze przy kolejnym kłamliwym toaście.
Milknę, a moja dusza odwiedza każdy upadły stolik.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz