Upijałem
waszą matkę muzyką i wierszami.
Wybaczcie mi.
To ja byłem
Mikołajem, Gwiazdorem, Zajączkiem.
Wybaczcie mi.
Każdej nocy szukaliśmy
magicznego klucza na dobranoc.
Wymyśliłem to.
Wybaczcie mi.
Dobro zawsze
wygrywa i miłość jest najważniejsza.
Tak mówiłem.
Wybaczcie
mi.
Bawiłem się waszymi
zabawkami i czytałem wasze książki.
Wybaczcie mi.
Gdy już spaliście
oglądałem nadal wasze bajki.
Wybaczcie mi.
Chodziliście
ze mną dźwigając swoje ciężkie aparaty.
Wybaczcie mi.
Pozwalałem wam
się dogonić podczas pościgów rowerowych.
Wybaczcie mi.
Mam tylko
metr osiemdziesiąt dwa i wyżej was podsadzać nie mogłem.
Wybaczcie mi.
Moja głowa
była zawsze największa w świątecznej bombce.
Wybaczcie mi.
Przyznaje się,
że musiałem ukrywać w różnych ciemnych miejscach wasze prezenty.
Wybaczcie mi.
Szpiegowałem
was gdy pierwszy raz samodzielnie udawaliście się do szkoły.
Wybaczcie mi.
Mógłbym prosić
o wybaczenie wielu rzeczy, ale po proszę jeszcze tylko o jedno.
Wybaczcie mi,
że ja nie istnieje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz