środa, 28 listopada 2012

bez nazwy... (2012)


Czasami chciałbym być takim bohaterem amerykańskiego filmu.
Rozumiesz?
Bar, stara muzyka i ja nieogolony upijam swoje smutki.
I tak chodzę po ulicach dzień i noc w tym samym ubraniu
jak bezdomny, ale zawsze mam gdzie wracać i spać.
Świat należy do mnie.
Czy to na ławce, postoju żółtych taksówek czy między śmietnikami.
Pisałbym wiersze i przechylał niekończącą się butelkę szkockiej.
W końcu pojawiłaby się bogata dama w białym kapeluszu i zabrała mnie stąd, tam! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz