środa, 31 lipca 2013

Podczas rozmowy (2013)

Smak twoich ust
to smak tysiąca godzin
godzin bez snu
godzin wielu słów
ciepło twojego ciała
to ciało które płonie
czekało tyle czasu
czekało jak dziecko
barwa twoich oczu
szkliste się mienią
wpatrzone jakby w punkt
jakby w środek kosmosu
gdy powietrza nagle brak
kropla po szklance spływa
powieki zamknięte
i tak pozwalają patrzeć
i nie czas a człowiek
milcząc odlicza
w ciemności wypuszczam
pozwalam
ucieka

poniedziałek, 29 lipca 2013

Wierzę w twoje słowa (2013)

Ciebie jestem pewien
żadna inna tylko ty
wierzę  tylko tobie
ty jesteś zawsze blisko
ty zawsze wierna
ja zwierze posłuszne
szepczesz mi do ucha
szepczesz słowa o miłości
od pierwszego oddechu
pocałunek w deszczu
ja chłopiec wpatrzony
smak twoich wilgotnych ust
nagie myśli i zapach
czerń pończoch  i sznur
napięte ciało
uśmiech twój
pętla
kocham cię
okno
kocham cie pani śmierć   

piątek, 26 lipca 2013

bez tytułu (2013)

Zrobiłem to
wróciłem  jestem  i oddycham nadal
dwie poduszki
ciało moje i twoje
i rozkładam
rozkładam nową wypraną z pamięci
ta brązowa twoja a ta niebieska moja
albo na odwrót
odwrotnie
inaczej
dziś obie moje
nie ty
nie chcę ciebie
nie myśl sobie
tylko odcisk
zapach
krew pet i wstyd
to tylko myśli
to nie jest prawdą  

Ciastka na stole (2013)

Nikt nie przyszedł a tylu ich było
artyści  z miast różnych
wybaczanie starych grzechów
mieszkanie wysprzątane i ciastka na stole
zapomniałem
zapomniałem że ludzie żyją
zepsuta spłuczka czas odmierza
i zazdrość i niepewność
iluzja mojego życia przy piwie
nie prawda
manipulacja
tylko po to bym żył
odchodzisz i cisza
okno
alkohol w oczach drży
taniec na środku ulicy
ciastka na stole
życie na parapecie
buty w korytarzu odpoczywają
śpią
woda odlicza czas
boli przypomina
oszustwo złudzenie
jest tylko notes i ja
cienie cisza pustka

Moda na okulary (2013)

Coraz więcej osób chodzi w okularach
nawet ja czasem chodzę
chodzę ze strachu inni z letniej przeceny
ludzie udają ślepych
każdego dnia przybywa ich
tyle kolorów
a ja się zastanawiam
zastanawiam się czy mój kolejny krok
na chodniku coś znaczy
uciekając sam przed sobą
chodzę w ten upalny dzień udając że mam cel
odwiedzam sklepy i typowe miejsca
gdzie przebywają  w wielkich skupiskach
nadal nie umiem się odnaleźć
i choć wyglądam podobnie to wewnątrz krzyczę
kryje się uciekam
nie należę…
przebywam
żyje
śpię coraz dłużej za dnia
chce mi się spać
kobiety w okularach
przerywa mi telefon
zdarza się
wybudza ze stanu pisania
agonii
odczytuje wiadomość
„włącz sobie kulturę jak możesz” 

wtorek, 16 lipca 2013

Jedno spojrzenie (2013)

Jedno spojrzenie w górę zmienia wszystko.
Znika tu i teraz.
Droga mleczna jest tak samo daleko jak szklanka wiśniówki.
Życie tam jest tak samo blisko jak to po drugiej stronie stołu. 
Padlina w ogniu, ogniste imię i pies.
Ten w przeciwieństwie do mnie wie gdzie i po co iść.
I te wysokie rośliny, których nazwę tak bardzo sterałem się zapamiętać.
Nie pamiętam. 
Między szklanką niemieckiej wódki leczniczej, a napisem szczęść boże.
Między postacią o imieniu Heinrich, a sztuką i światem obcych języków.
Jedno spojrzenie w górę zmienia wszystko.

poniedziałek, 15 lipca 2013

Iskra w kontakcie (2013)

Wymiana myśli gdzieś poza miastem.
Zatrzymujemy się na nieoświetlonej drodze.
Ulubiona, wspomniał też, że te opony
trzeba by było wymienić.
Prosto, ciemno…
Nie zapina, siada, siedzimy.
Ptak też nie odlatuję z klatką.
Z mojej definicji wynika, że powinniśmy
stracić fizyczność i stać się wiatrem
tuż przed zakrętem.
Nigdy się to nie udaje, nie leciałem nigdy
samolotem.
I wracamy do świateł, które wyrastają
przez nasze słowa.
Jeszcze czasami wyłączymy je na chwilkę
by droga zniknęła, nie poznać, zgubić siebie.
Kilka sekund milczenia, to wystarcza.
Coraz bliżej, a jeszcze trwa bitwa.
Walka o dom bez prądu na skale i o
piasek i szum, wiatr co niesie spokój.
Morze wysycha i pojawiają się pasy
na drodze, znaki i krzyżówka.
Wracamy do swoich trumien.
Wyciągamy wtyczkę w pokoju, a
po chwili znowu jest na swoim miejscu.

Nie pij więcej (2013)

Kuchnia, światło, herbata, czajnik.
Nie wiem.
Bez godziny.
Łóżko patrzy na mnie się tak samo
groźnie jak rano.
Zapalam i gaszę.
Nie papierosa, to zostawiam tym
co nie  mają obgryzionych palców.
Nie znajduje zapachu.
Delikatniejszy…
Delikatniejszy stan.
Stan, w którym poszukuję.
Spóźniłaś się, a przecież okno
już długo jest otwarte.
Nieznajoma, która jesteś zapachem. 

Poduszka (2013)

Moment kiedy w poduszce, która leży
na twojej głowie słyszysz bicie serca.
I nie wiesz czy ten rytm już będzie taki
zawsze, bo był inny, był?
Poduszka, głowa, poduszka…
Pomyliłem się znowu, ale próbuję,
próbuję nie słyszeć.  
Jak małe dziecko, iluzja bezpieczeństwa.
Schowany przyciskam i celowo
rozmywam krajobraz pokoju.
Skurczony nie od wieku, a  od swojej
wrażliwości, próbuje się wtulić.
W pozycji pierwszej tak czystej
i bezbronnej, czekam.

Pająki (2013)

Wiem, że dokarmiane przeze mnie
pająki pewnego wieczora przyjdą.
Opuszczą ciemne zakamarki sumienia,
mieszkania, duszy, umysłu, korytarza.
Czy będę wtedy świadomy i pozwolą
mi zobaczyć?
Kolejna myśl z ośmioma kończynami
zmierza w moją stronę.
Zbieram kolejne i kolejne…
Jest ich tak dużo, że kiedy zaatakują
to będzie tylko chwila dla mojego ciała

Znajdują wszystko!

Bo nie wierzę (2013)

Nie wierzę w  wojny przemoc i morderstwa
Nie wierzę w durne zło w imię męczeństwa
Nie wierzę w banki kościoły i pieniądze
Nie wierzę w terroryzm władzę i żądze
Nie wierzę w bóg zapłać i grzechów odpuszczenie  
Nie wierzę w sprawiedliwość kary i więzienie
Nie wierzę w głód biedę i ubóstwo
Nie wierzę w cierpienie samotność i samobójstwo
Nie wierzę w zboczeńców gwałcicieli i pedofilii
Nie wierzę w Jezusa którego ponoć zabili
Nie wierzę w umieranie ani w zmartwychwstanie
Nie wierzę nocą że jeszcze dzień nastanie
Nie wierzę w przyjaźń miłość i zdradę
Nie wierzę w ludzi stawiających barykadę
Nie wierzę w papierosy alkohol i narkotyki
Nie wierzę w choroby i coraz gorsze wyniki
Nie wierzę w szaleństwo rozsądek i poświęcenie  
Nie wierzę w pijaństwo i twego ciała jedzenie
Nie wierzę w krew co płynie za grzechy
Nie wierzę w to drzewo co rodzi orzechy
Nie wierzę w artystów twory i sztukę
Nie wierzę w przywódców słowa i naukę
Nie wierzę w strach smutek i łzy
Nie wierzę w historie że ja to też ty
Nie wierzę w to życie i nawet w tą śmierć
Nie wierzę w to co już mam i w to co chcę mieć
Nie wierzę w bycie i posiadanie
Nie wierzę w wrażliwość pomoc i słuchanie
Nie wierzę w twą szczerość i raj obiecany
Nie wierzę nawet w swoje a tym bardziej w twoje rany
Nie wierzę byś bronił mnie od złego i niewiary
Nie wierzę byś uczynił coś nie do wiary
Nie wierzę w świętych niebo i piekło
Nie wierzę w ciało i słowo co się rzekło
Nie wierzę w ten świat i światy nieznane
Nie wierzę że gdy zasnę to obudzę się i wstanę
Nie wierzę w moją niewiarę i niewiedzę co posiadam
Nie wierzę w swoje myśli co na kartce układam

Więcej rzeczy nie pamiętam w które zapewne nie wierzę
Więc posłuchaj mnie tu panie i moją niewiarę weź w ofierze
Bo nie wierzę że pozwalasz
Bo nie wierzę że nie możesz
Bo nie wierzę że odpuściłeś
Bo nie wierzę że nie pomożesz

Więc nie wierzę w te wszystkie rzeczy i że to wszystko nasza wina
Więc nie wierzę że spokojnie sobie patrzysz jak się to kończy i zaczyna
Bo gdybym był gdybym istniał to nie czekałbym tak długo

Bo gdybym był gdybym istniał to nie czekałbym tak długo

Widzę (2013)


Mój przyjaciel w snach nie widzi twarzy.
Ja widzę je prawie zawsze no chyba, że
nie chcę, ale w takie zdolności nikt i tak
mi nie wierzy.
Stare kino bez foteli.
Projekcja filmu.
Nie mam pojęcia czy to dokument,
a może fabuła?
Wojna, terroryści, obrazy zła.
Niezbyt czytelna projekcja.
Setki osób siedzących na podłodze,
ogromnym dywanie.
Wszyscy wpatrzeni w film, a ja
w samym środku.
Przyglądam się im wszystkim.
Znajome twarze, jakby zahipnotyzowane.
Światło ekranu obnaża setki cieni.
Drastyczna scena w filmie, w której
podcinają człowiekowi gardło.
Wygląda to jak egzekucja.
Relacja na żywo.
W momencie gdy egzekucja zostaje
wykonana to wszystkim na sali
zaczyna tryskać krew z szyi.
Wszyscy umierają w niezliczonej
ilości krwi i wilgoci.

Umierają jak w kinie. 

To tylko sen (2013)

Jest noc, znowu noc, ciepła noc znowu.
Blok przy ulicy pewnego poety na literę S.
Trzecie  piętro, parapet.
Deszcz przestał padać i raczej mnie nie zobaczą.
Więc siadam na parapecie tak jak się siada
w snach.
Wtedy zauważam zaparkowany samochód
po drugiej stronie ulicy  i ktoś tam jest, jest tam.
Tak jak to w śnie bywa ten samochód stoi bez
świateł, tylko postać.
Nie widzę twarzy, a widuję je.
Wychodzę, opuszczam parapet, schodzę.
Schodzę tak jak po schodach, nie widać ich.
Prawie jak Jezus!
W połowie drogi do zaparkowanego auta
odwracam się i patrzę na swoje mieszkanie.
Idę dalej, schodzę.
Otwieram drzwi samochodu i siadam obok.
Nie wiem nadal kim jest.
Pierwsza kropla deszczu wznieciła światło
wewnątrz auta.
Nie wiem kim jest, jest za jasno.
Robi się tak strasznie jasno, że trące wzrok.
Wypadam na chodnik i czołgam się przed siebie.
Pada bardzo mocno, pada wszędzie tylko
nie na mnie.
Słyszę koty i płacz dziecka.
Otwieram przemoczone oczy i zaczynam
sprzątać parapet.
Schodzę, czasami po prostu schodzę...  

Rytm (2013)


Moja bezsenność ma jakby dwie strony.
Miedzy dźwiękiem lodówki, który rozchodzi
się po ścianach i opada, a światłem, które
za każdym razem przenika okna, rolety i
wystukuje ten sam rytm.
Zachowuje się tak jak ryba, która
potrzebuje powietrza, to światło.
I leżę, leżę okryty dźwiękiem pracujących
fabryk i nie mogę zasnąć.
Obserwuję wzory na ścianie i suficie.
Obserwuję samego siebie i myśli i obrazy.
Ciało jakby zmęczone, nieruchome , przegrywa.
Ostatnio często przegrywa, za często przegrywa.
Zostawia odcisk na nieścielonym łóżku, nie śpię.
Wydaje mi się , że opuszczam to ciało i jestem
w  tych wszystkich miejscach, dźwiękach, obrazach.
Bicie serca…
Bicie serca…

Przeraża.