Mamy ósmy kwietnia i nie jest wcale ciepło.
Godzinę temu
była północ.
Niedzielne ulice
są rozkosznie puste.
Dawno mnie
tutaj nie było.
Zapomniałem o
kilku miejscach, a innych
jakby nie
poznaję.
Nie pada,
jeden kot na Warszawskiej i ten
moment,
który za każdym razem wraca.
To uczucie gdy
otaczają cie okna, okna
bez światła,
które są jakby takie spokojne.
Chciałbym z
nimi spać bo nigdy nie wydają
mi się
samotne.
Okna, w
których jarzy się światło, może
telewizora,
lampki…
Zasnęli
wtuleni i zapomnieli wyłączyć.
Zbyt mocne
światło, pełne, złe o tej porze,
patrzy.
Nigdy nie
dzwonię do siebie domofonem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz